WPROWADZENIE
Strona poświęcona jest grupie ludzi, którzy jako młodzieńcy we wrześniu 1956 roku,  rozpoczęli naukę w ówczesnym Technikum Hutniczym w Katowicach, Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego, pod bezpośrednim patronatem Zjednoczenia Hutnictwa Żelaza i Stali, zdając sobie sprawę, że rozpoczynamy naukę w sławnych Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych, będących chlubą władz polskich w latach 1931 – 1939.
ŚlTZN w tym momencie są tylko tłem do opisania ludzi, którym dane było działać na przestrzeni 58 lat, bowiem historia samej szkoły jest opisana w specjalistycznych opracowaniach i autorzy nie uzurpują sobie prawa do  pisania historii, aczkolwiek część naszych wspomnień może znakomicie uzupełnić rutynowe opracowania, pisane są bowiem pod wpływem bezpośredniego impulsu i odczuciu zainteresowanych.
Szkoła dla wielu z nas była wyjątkowo duża i zaskakiwała ogromem rozwiązań przytłaczającym nowicjuszy, którzy kończyli szkoły stopnia podstawowego w mizernych lokalnych szkołach. Mimo tych okoliczności czuliśmy się nobilitowani, szczególnie przez otoczenie poza szkolne, dla których nadal istniały ŚlTZN, pomimo, że władzy ludowej ta nazwa była niewygodna, bo przypominała pogardzane „sanacyjne rządy”.
Rozpoczynając naukę zostały nam narzucone pewne standardy, miedzy innymi obowiązek noszenia czapki uczniowskiej w kolorze bordowym oraz na zajęcia z WF, strój gimnastyczny: czerwone spodenki i żółta koszulka. Do posiadaczy stopni naukowych należało się zwracać z pełnym tytułem. Jeśli ktoś miał tytuł mgr inż. zwrócenie się tylko panie inżynierze, było nietaktem.
Kompleks szkolny posiadał wspaniałe zaplecze warsztatowe, laboratoryjne oraz specjalistyczne gabinety. Sporadyczne wykłady w dwu audytoriach dodawały nam powagi i prawie awansu studenckiego. Nasz kierunek mechaniczno energetyczny umożliwił nam wszechstronne zapoznanie się z urządzeniami energetycznymi, może w skali mikro, od chłodni kominowej, kotłów rusztowych, turbogeneratorów, skraplaczy do rozdzielni elektrycznej.
Nie obcy był nam żeliwiak z halą formierni, kuźnia, hala obróbki ręcznej i cała gama maszyn strugających. Specjalistyczne laboratoria elektryczne i chemiczne dopełniały wspaniale reszty.
W trakcie naszej nauki cały czas toczyła się batalii, bo tak to można nazwać celem przywrócenia nazwy  Śląskie Techniczne Zakłady Naukowe. Był to wspaniały moment dla szkoły, dla nas zaowocowało to wprowadzeniem obowiązkowego mundurku-garnituru dwurzędowego w kolorze ciemno granatowym oraz chodzenie w niebieskiej koszuli z obowiązkowym granatowym krawatem. Aby się jeszcze bardziej wyróżniać, musieliśmy na lewym rękawie nosić tzw. tarczę z emblematem szkoły, całość była skrupulatnie kontrolowana przed wejściem do szkoły. Po latach gdy dowiedzieliśmy się, że szkoła utraciła status ŚlTZN, na rzecz Technikum nr 28, przyjęliśmy to z wyjątkowa złością, ale faktem jest, że upadek trwał od dawna, czyli od momentu wyprowadzenia szkoły średniej z wspaniałego gmachu, na rzecz powołania Politechniki Śląskiej w Katowicach, aby umożliwić bycie profesorami synom E. Gierka.
Kadra nauczycielska, która w większości zdobyła wyższe wykształcenie przed wojną była znakomicie przygotowana i wyjątkowo apolityczna, często zwracając uwagę by nie dać się wciągnąć w panujące w tym okresie zawieruchy polityczne, aczkolwiek działały w szkole wszystkie w tym okresie istniejące organizacje. Często padały nazwiska znanych polskich naukowców, Prof. Huber, Prof. Chrzanowski i inni czołowi profesorowie uniwersytetów w Krakowie i Lwowie.
Naukę rozpoczęła liczna grupa uczniów, bo licząca 42 osoby, w tym 3 dziewczyny, zakończyła szkołę osiemnasto osobowa grupa, dojrzałych młodzieńców, którzy opuścili gmach szkoły i nagle zniknęli w otaczającej nas rzeczywistości. Kontakty wyjątkowo sporadyczne, prawie żadne.
Momentem zwrotnych była okazja zjazdu absolwentów z okazji 75 rocznicy istnienia szkoły oraz 40 lecia zdania matury przez tychże w owym czasie młodych ludzi. Podjęto przygotowania do uczestnictwa w zjeździe, jak i również kameralnego spotkania absolwentów. Wynikiem takiego działania jest istnienie tejże witryny, która będzie w miarę na bieżąco opisywać dalsze losy tych wspaniałych ludzi, dzisiaj już mocno starszych panów w przerzedzonych szeregach.
Pisanie, informowanie sporządzane jest chronologiczne w takt spotkań, które może nie odbywają się  w dokładnych cyklach, ale tworzą ciągłość i są dokumentowane licznym materiałem foto i video. Może razić nieco amatorski styl opracowanie, podstawowym jednak zadaniem jest utrwalenie zgromadzonego materiału z możliwością udostępnienia go dla najbliższych potomnych.